No to pojechałem...
Na początek kolejnej potyczki o sprawne LPG, sprawdzenie stanu świec i zmniejszenie szczeliny do 0,5 mm.
Moim zdaniem, inspekcja na plus, stan po ok. 7 miesiącach bardzo dobry.
Ponieważ stare miejscówki kroćców gazu były z .upy, to zaślepiłem dziury po nich śrubami na kleju do gwintów (dzięki
lebow za podpowiedź).
Następnie wiertło
fi5, a po nim gwintownik
M6 i robimy to, co powinien zrobić porządny gazownik - wiercenie i gwintowanie otworów, ale na
ZDJĘTYM kolektorze.
Pierwszy kolektor (tu z tylnej głowicy) gotowy.
Udało się podejść z wyjściem praktycznie pod samą głowicę.
Przewody, 7 cm każdy, założone na kroćce zabezpieczone opaskami, chociaż fi5 siedzą ciasno. Chronionego... i tak dalej.
Barracudy na miejscu. Przewody skróciłem do 5 cm, ale ostatecznie będą jeszcze krótsze - miejsca na montaż pod kolektorami jest tak mało, że trzeba walczyć o każdy milimetr.
Z drugim kolektorem szło tak samo pięknie... aż przy wkręcaniu ostatniego kroćca, stało się to
Nie umiem określić, dlaczego. Po nagwintowaniu otworu, za każdym razem robiłem próbę ze śrubą o tym samym gwincie. Nawet nie wkręciłem go do końca - został mi jeszcze z jeden obrót.
Po prostu było trach i po zawodach
Pozostało tylko zaślepić otwór i czekać na kolejną szansę. Ale to "tylko" nie było proste
Chcąc zrobić to porządnie stwierdziłem, że nagwintuję dziurę w kroćcu mniejszym gwintownikiem i wkręcę śrubę na kleju. No i kolejny fakap - ułamał się gwintownik. Prawo Murphiego, jak to określił Grzesiu
Efekt finalny - szczeliny zaspawane i zaklejone. Jeżdżę na Pb.
Kolejne podejście w tygodniu pewnie będzie. Powoli nabieram takiej wprawy w rozkładaniu i składaniu góry od V6, że idzie mi to szybciej niż wymiana kół z zimowych na letnie